poniedziałek, 19 września 2016

Rozdział trzeci

Witam bardzo serdecznie :)

Nadchodzę do Was z gorącym rozdziałem trzecim, i obiecuję że w niedzielę albo w poniedziałek pojawi się następny. Mam wenę, wiem jak chce poprowadzić tą historię i wreszcie mam czas aby to zrobić, bo nic oprócz szkoły nie jest teraz ważniejsze. No dobra, jeszcze jedzenie i dobry sex są ważne xd 
Oczywiście żartuję, mam nadzieję, że się wam spodoba i będziecie chcieli abym pisała tę historię dalej i dalej, aż będę mogła napisać ostatnie zdanie, brzmiące "koniec".


Także już nie przedłużam, i zapraszam do zapoznania się z rozdziałem trzecim i pozostawieniem mi jakiegoś komentarza!

całusy,
Marna 




" Utrata nie jest wcale najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka. Najgorsza jest utrata tego, po co się żyje"


- Strasznie boli mnie głowa, o matko a jak bolą mnie żebra, dlaczego mam problem z oddychaniem? Co się stało? Gdzie ja jestem? Kim ja jestem?
Kiedy usłyszałem te wszystkie zdania, popłakałem się ze szczęścia. Moja Ginny! Moja kochana, mała Ginny… Merlinie tak się bałem, że już nigdy się nie obudzi, że nie zobaczę jej ślicznych zielonych oczu, że już na mnie nie spojrzy. Ścisnąłem jej zimną dłoń, uważając aby to również jej nie zabolało.
-Ginny, kochanie tak się o ciebie martwiliśmy wszyscy, Twoja mama, tata, Ron, Hermiona! Napędziłaś nam niezłego stracha! Poczułem się tak przerażony, jak wtedy co Voldemort odrodził się na dobre, zanim zniszczyłem te wszystkie cholerne horkruksy! – powiedziałem, całując ją delikatnie w czoło, dopiero po tym odważyłem się spojrzeć w jej oczy mając świadomość, że mogę zobaczyć w nich wymalowaną nienawiść tak jak wtedy, gdy ostatni raz wychodziła od nas z domu grożąc mi rozwodem. Nawet nie jestem w stanie opisać uczucia mi towarzyszącego jak zobaczyłem w nich zdziwienie, zagubienie i przed wszystkim wymalowane pytanie „kim jesteś?”
-Kim ty jesteś? Kto to jest Ron i Hermiona? O kim ty mówisz, dlaczego się do mnie zwracasz Ginny?! Czemu mnie trzymasz za rękę? Natychmiast mnie puść bo obiecuję, że Ci ją utnę jak zaraz tego nie zrobisz!
Nie miałem pojęcia co mam zrobić, jak się zachować. Czy ona naprawdę mnie nie pamięta? I nie wie kim jestem?!
-Ginny, kochanie nie wygłupiaj się, to ja Harry! Harry Potter, twój mąż! Jak to, kto to Hermiona? Przyjaźnisz się z nią od czasów Hogwartu…
-Hogwartu? Co to jest Hogwart?
W pierwszej chwili pomyślałem, że zwariowała! Naprawdę, ale jak na nią ponownie spojrzałem, wiedziałem że nie żartuje i że ona naprawdę nie wie kim są ci wszyscy ludzie.
-Poczekaj chwilkę, pójdę po panią doktor, ona ci odpowie na część pytań które cię nurtują, a ja zawiadomię twoją rodzinę, że się obudziłaś i że mogą do ciebie przyjechać, dobrze?
Przytaknęła delikatnym ruchem głowy i od razu się skrzywiła z bólu, który musiał z tego drobnego ruchu wyniknąć.

~*~

Naprawdę ich nie pamiętam, Merlinie czy to oznacza, że jestem okropną osobą, skoro nie pamiętam własnej rodziny i ludzi, którzy byli dla mnie najważniejsi? Ten wypadek musiał być tragiczny, wszyscy mi o nim tak opowiadali, że wyszło na to, że cudem jeszcze oddycham. Pani doktor powiedziała, że w ciągu roku może dwóch wróci moja pamięć całkowicie, i że mogę sobie przypominać jakieś zdarzenia z życia podczas zwykłych czynności jak mycie zębów. Jestem naprawdę przerażona, kiedy wszyscy moi bliscy mają takie zatroskane miny słysząc, jak mówię, że niestety nie wiem kim są. Nie rozpoznałam własnej matki! Nawet siebie nie rozpoznaje jak staję przed lustrem, mam wrażenie jakbym pierwszy raz siebie widziała, i za każdym razem jak mijam lustro podskakuję, święcie przekonana, że ktoś mnie śledzi w szpitalnej toalecie. Mówią, że za dwa dni wyjdę do domu, byłam w śpiączce aż dwa tygodnie! Ron – mój brat, tak przynajmniej mi powiedział, wraz z swoją żoną Hermioną przywiózł mi gazetę, w której opisują mój wypadek. W niejakim Proroku Codziennym mówią o zaczarowaniu niejakiego tłuczka, który nagle skręcił w moją stronę i rozpędzony z maksymalną siłą uderzył w moją głowę, kiedy ja próbowałam złapać złoty znicz, piszą również, że mi się udało i że odkryli to dopiero uzdrowiciele jak transportowali mnie na noszach bo mi wypadł z rozluźnionej dłoni, podczas tego jak zemdlałam, moimi ostatnimi słowami przed tym zanim straciłam przytomność było „ Udało mi się, wygrałyśmy. Harpie górą!”. Przez dwa tygodnie mojego „snu” codziennie przychodzą reporterzy i pytają się o mój stan, gdzie następnego dnia rano widnieje moje zdjęcie na drugiej stronie z najnowszymi informacjami na mój temat i różnych możliwościach oraz przypuszczeniach czy rodzina zdecyduje się, abym umarła. Przecież to jest straszne! Jak tak można zrobić człowiekowi, który uległ wypadkowi. Harry mi powiedział, że jak wychodził po doktor Smith to był przed salą jeden reporter właśnie z Proroka, i jak tylko usłyszał, że się obudziłam poleciał do kominka aby się transportować do redakcji, aby na rano, albo i na już było podane, że łaskawie otworzyłam oczy. Nie pamiętam jaki wcześniej miałam stosunek do tych ludzi, ale teraz uważam, że są kanaliami! Jak można pisać takie rzeczy, snuć takie domysły! Przecież to nie jest do niczego podobne, czy Ci ludzie nie mają w sobie za grosz współczucia?!
Mam nadzieję, że odzyskam szybko swoją pamięć, doktor Smith poleciła Harryemu dobrego psychologa, abym nie czuła się całkowicie zagubiona po tym jak ludzie będą mieć w stosunku do mnie „pretensje”, że ich nie pamiętam. Podobno to bardzo dobry lekarz, zdziwiło mnie jedynie jak Harry na początku zaprotestował jak usłyszał nazwisko Blaise Zabini, ale po słowach pani Smith, że w połowie nie będą płacić za terapię i że doktor Blaise sam to zaproponował po przeczytaniu, że jego stara koleżanka ze szkoły uległa tragicznemu wypadkowi, powiedział, że nie mógłby jej tak zostawić. Chociaż z moich obserwacji bardziej przekonało Harry’ego to, że nie znajdziemy nikogo lepszego, kiedy zapytałam kim jest ten człowiek odpowiedział wymijająco, że miał z nim słaby kontakt. Nie mogę się doczekać aż go poznam, mam nadzieję, że mi jakoś pomoże i wrócę do siebie. Hapie wygrały mistrzostwa i jestem z nich dumna, dziewczyny z drużyny mają przyjechać do mnie jutro aby mnie odwiedzić, mama mi mówiła, że trenerka czeka z niecierpliwością, aż będę mogła w stu procentach wrócić na boisko i oferuje mi pomoc we wszystkim jeżeli tego też bym nie pamiętała, ale wierzy, że tak nie będzie ponieważ jak mówi mam to we krwii.
Oby to była prawda…

~*~


Przygotowywali mnie na to, że może mnie nie pamiętać, nie pamiętać niczego po tak poważnym urazie głowy. Przez te dwa tygodnie myślałem codziennie nad tym co jej powiem, jak się obudzi i mnie nie będzie pamiętać. Jednak nie myślałem, że to będzie takie straszne uczucie, chociaż z jednej strony… Jest to dla mnie bardzo duża szansa, abym mógł zacząć z nią od nowa. Bez Parkinson, bez rozwodu… Z czystą kartką po prostu.

1 komentarz:

Obserwatorzy