niedziela, 2 października 2016

Rozdział Piąty


Witam serdecznie :)
Cieszę się, że wreszcie dotrzymuje obietnic danych Wam i przede wszystkim sobie. Powiem Wam tak, historia wreszcie zaczyna się rozkręcać i obiecuję, że z każdym nowym rozdziałem, mam nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie chętni do czytania dalej tej historii. 

Całuję,
Marna 




"Jest taki moment, kiedy emocje oplatają gardło niczym kolczasty drut. Słowa tkwią w krtani jak odłamki stłuczonego szkła. Granica bólu. Most nad przepaścią, most bezmiernych rozpaczy. Pustka. Tylko w uszach brzmi kakofoniczny krzyk. Bez końca i bez początku"

Strasznie się denerwowałam, nie wiedziałam czy powinnam to robić. Czy mówić cokolwiek, komukolwiek. Ale gdzieś w głębi siebie czułam, że to jest to, co powinnam uczynić. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zapukałam w wielkie, ozdobne drzwi wykonane z czarnego, lakierowanego drewna. Przez chwilę zastanawiałam się nad tym, czy przypadkiem nie odwrócić się szybko na pięcie i uciec stąd jak daleko by mnie nogi poniosły. Właściwie to zorientowałam się, że się cofam, kiedy ujrzałam przód wielkiej rezydencji mieszczącej się na obrzeżach Londynu.  Muszę to przyznać, miał facet gust i potrafił sprawiać dobre wrażenie nawet budynkiem, w którym mieszkał. Właściwie to już niewielka odległość dzieliła mnie od głównej ścieżki wyłożonej kremowo-karmelowymi kamyczkami prowadzącej do wyjścia z terenu posesji, gdy wtem otworzyły się drzwi a w nich ujrzałam małą skrzatkę, odzianą w delikatną bladoróżową sukienkę, była naprawdę zadbana. Gdy dotarło do mnie jak owy mieszkaniec domu traktuje nawet swoich skrzatów wiedziałam, że jest to odpowiednia osoba, do której się powinnam z tym problemem zwrócić. Merlinie! Chodziło przecież o moją przyjaciółkę!
            -W czym mogę szanownej pani pomóc? – Zapytała mnie mała istotka swoim melodyjnym głosikiem, przywodzącym na myśl głos sześcioletniej dziewczynki dygając lekko, kiedy nasze spojrzenia się spotkały.
-Jak masz na imię?
-Konwalia, proszę pani – Znów delikatnie dygnęła okazując mi najwięcej szacunku jak tylko mogła. Uśmiechnęłam się do niej pogodnie i rzekłam
-Ja jestem Hermiona, Hermiona Weasley. I jeżeli mogłabyś to załatwić to chciałabym zobaczyć się z Blaisem Zabinim, powiedz mu moja droga, że jego stara znajoma go odwiedziła.

~*~

-Cieszę się Hermiono, że do mnie z tym przyszłaś. Ta informacja bardzo mi pomoże w odblokowywaniu pamięci Gin. Tylko nie rozumiem, dlaczego Potter nikogo o tym nie poinformował? – Wyglądał na szczerze zmartwionego i pomimo swojej rozczochranej fryzury i mokrego podkoszulka od przerwanych ćwiczeń na bardzo zaintrygowanego tym, co mu właśnie powiedziałam.
-A ty? Powiedziałbyś swojej żonie po tym jak utraciła pamięć, że chciała się z tobą rozwieść, bo ją zdradzałeś z przeklętą Parkinson? – Powiedziałam z nutą zażenowania i niedowierzania, że mógł zadać aż tak głupie pytanie. – Blaise bardziej niepokoi mnie to, że on odsuwa wszystkich od niej, aby nikt jej tego nie wyjawił, i chyba ma jakąś chorą nadzieję, że nigdy sobie o tym nie przypomni i będą żyli jak w bajce w chatce z piernika albo pięknym, bajkowym zamku czy innym cholerstwie. Nie zdziwiłabym się jakby zamknął ją w szklanej wieży! Byleby była odcięta od prawdy. – Nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem takie słowa o moim (już byłym) najlepszym przyjacielu. – Wiesz Blaise, sprawa ma się tak, że próbowałam dzwonić do nich do domu, nawet chciałam się umówić z Ginny na kawę gdzieś w jakimś spokojnym miejscu, aby jej to wszystko powiedzieć, jednak Harry skutecznie utrudnia wszystko, co się tylko da, dwa razy udało mi się z nią spotkać w knajpie, gdzie oczywiście przywiózł ją on i jak twierdził ze względów na to, że boi się o jej zdrowie. A kiedy delikatnie go poprosiłam o to czy możemy porozmawiać same, odpowiedział, że bez problemu siadając przy stoliku tuż za moimi plecami! – Powiedziałam szczerze zdenerwowana na wspomnienie tamtego dnia.
-Powiem ci tak, źle, że tak zrobił jednak dobrze, że jej wtedy tego nie powiedziałaś, bo mogłaby przeżyć duży szok. I dopiero wtedy mielibyśmy problem, kiedy by miała poczucie, że jedyna bliska jej osoba okazała się taką szumowiną. – Widząc moją minę i to, co było wymalowane na mojej twarzy, szybko dodał, – Ale pocieszę cię, Gin czuje, że coś jest nie tak. Na każdym spotkaniu mi o tym mówi o skrępowaniu, jakie czuje, kiedy Potter ją przytula czy chce pocałować. Nie mogłem tego zrozumieć, bo naprawdę myślałem, że to, co on pokazuje i mówi jest szczere. Chociaż wydawało mi się dziwne to, że jak pytałem o ich związek nawet nie wspominał o jakichkolwiek drobnych kłótniach, wręcz przedstawiał go, jako idealny i bez zastrzeżeń.
            Szczerze się zaśmiałam po tych słowach, wybałuszyłam oczy z niedowierzania i myślałam, że wyleję na siebie herbatę, którą uraczyła mnie Konwalia na prośbę Blaise’a.
-Wolne żarty, robił jej awantury o to, że rozmawiała o minutę według jego zegarka za długo z dziennikarzem udzielając wywiadu po wygranym meczu. Czy na ważnych spotkaniach upijał się do nieprzytomności a potem robił jej przykrości, kiedy byli już sami a ona praktycznie musiała go nieść. Gin mi mówiła, że się u nich nie układa już po drugim tygodniu ich małżeństwa, chociaż zawsze to tłumaczyła tym, że jej nigdy nie ma w domu i po prostu jest mu ciężko w tej sytuacji. Dopóki się nie dowiedziała, że ją zdradza. Wtedy już było tego wszystkiego za dużo, przyjechała do mnie i upiła się od razu po przekroczeniu mojego skromnego domu pod względem twojego – zrobiłam zamaszysty ruch ręką po salonie, który był wielkości trzech sypialni, salonu i łazienki w moim mieszkaniu. – Powiedz mi Blaise, co ja mam robić w tej sytuacji, bo już naprawdę nie wiem. Ginny przed meczem prosiła mnie abym nikomu nie mówiła, nawet Ronowi o tym, co się dzieje u niej w życiu. I obiecałam, że tego nie zrobię, ale teraz się zastanawiam nad tym, aby mu powiedzieć, tym bardziej, kiedy mówi, jaki to Harry nie jest cudowny, że jego mała siostrzyczka miała niesamowite szczęście, że trafiła na tak wspaniałego człowieka. Praktycznie płacze z wzruszenia mówiąc te bzdury święcie przekonany, że jest to prawda! A mnie wtedy krew zalewa i modlę się jedynie o to, aby nie wybuchnąć i nie powiedzieć wszystkiego. Cholera Zabini ja zwariuję, jeśli tak dalej będzie!
-Rozumiem cię Gra.. Weasley. Słuchaj obiecuję ci, że to rozwiążemy i to jak najszybciej się da, Ronowi powiemy, ale w odpowiednim czasie. Wczoraj zaproponowałem Gin, aby przyprowadziła kogoś z rodziny czy przyjaciół na sesję, chciałbym abyś to była ty. Zaczniemy powoli i nie od razu jej powiemy o zdradach Pottera, ale postaramy się uruchomić wspomnienia z nim związane tuż przed ślubem, wasz kontakt, jaki miałyście, kiedy ostatnio u ciebie była i takie tam, wszystko powoli. Jednak nie tak wolno, aby mogła się w nim ponownie zakochać, bo biedna będzie cierpiała jeszcze gorzej niż przed wypadkiem.
-Dobrze, zaufam ci. I pojawię się na tym spotkaniu choćbym miała iść przez pół Londynu w różowych kozakach.

~*~

-Wszystko tak jak sobie pani życzyła, wypadek był na tyle poważny, że Weasleyówna długo nie będzie pamiętać niczego, co mogłoby pani zagrozić.
-Świetnie Dominicu, spisałeś się wręcz idealnie. Tylko musisz być świadom, że twoja przygoda z Ginevrą się na tym nie kończy, musisz dokładnie monitorować jej postępy i pilnować by Potter się nie wygadał. Bo wszyscy skończymy w Azkabanie!
-Oczywiście panno Morgenstern. Harry Potter będzie się bał pisnąć jakiekolwiek słówko, bo wie jak to bardzo może zagrozić jemu i jego wspaniałej kochance Pansy, którą co dla mnie najdziwniejsze dalej posuwa, chociaż jak twierdzi w licznych wywiadach „nie może się posiąść z szczęścia, że jego UKOCHANA małżonka żyje i wraca do zdrowia”. Czasami się zastanawiam jak można być taką szumowiną, no, ale cóż, to dzięki niemu wpłynęło na nasze konto tyle pieniędzy. – Wysoki blondyn uśmiechnął się sam do siebie, podając Kathrinie lampkę czerwonego wina i wznosząc toast – Za utraconą pamięć Weasley!
-Zdrowie!

~*~


Szłam pustym korytarzem, który był słabo oświetlony. Ciemnozielone ściany przytłaczały mnie, a blask świec unoszących się na nim delikatnie migotał, jakby od wiatru, którego nie było. Co parę kroków moim oczom ukazywały się obrazy przedstawiające mnie z rodziną podczas świąt, wyjazdu do Egiptu czy zdjęcia z ślubu z Harrym. Miałam wrażenie, że idę już tak parę godzin, gdy jednak chciałam spojrzeć na zegarek, który dokładnie czułam na swojej ręce tarcza była zamazana, jakbym starała się na nią spojrzeć przez mgłę, na dodatek pod wodą. Nie wszystkie obrazy były przyjemne, niektóre przedstawiały mnie płaczącą w samochodzie jak dokądś jechałam, czy pokazującą środkowy palec komuś, kto stał w oknie, widziałam też zdjęcia czy też wspomnienia? Z dnia mojego wypadku, jak przed wejściem na boisko rozmawiam z kobietą o burzy loków, czy jak leżę na noszach widząc złoty znicz w swojej ręce.
            Czyżbym śniła i błądziła po swoim umyśle? Oczywiście, że musiałam śnić! Miałam na sobie w końcu delikatną, satynową halkę, w której kładłam się dzisiaj spać. Nie wiem, o co tutaj chodzi, czuję się bardziej zagubiona niż jak jestem w rzeczywistości, dlaczego wydaje mi się, że nie znam tych obrazów a inne są wyjątkowo znajome i oczywiste?
-Witaj Ginevro – Aż podskoczyłam na dźwięk wysokiego jakby nierzeczywistego głosu, odwróciłam się w kierunku, z którego dochodził i moim oczom ukazała się sylwetka drobnej, rudowłosej kobiety o pięknym, intensywnym, zielonym spojrzeniu. Po chwili uświadomiłam sobie, że osoba, która przed mną stoi to jestem ja sama. – Wiem, że jesteś skołowana i nie rozumiesz za bardzo się dzieje, ale jestem tutaj, aby powiedzieć ci parę ważnych rzeczy. Odkąd się przebudziłaś próbuję się dostać do twojego umysłu, aby pomóc ci odzyskać swoje wspomnienia i najważniejsze chwile z życia, jednak zaklęcie, które nad tobą jest tak silne, że dopiero po dwóch tygodniach udało mi się przez nie przebić, a i tak czuję, że to potrwa krótką chwilę. Wiem, że masz mnóstwo pytań, ale pozwól, że to ja będę mówić, dobrze? – Spojrzała się na mnie a ja miałam wrażenie, że patrzę na siebie w lustrze, w odpowiedzi pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Chciałam wiedzieć w końcu jak najwięcej. O jakim ona znowu zaklęciu mówiła? Kto je na mnie rzucił i dlaczego? – Ginny kochanie, masz wielu wrogów. Nawet sama nie zdajesz sobie sprawy z tego ilu ich jest, i to nie przez twoją osobę, a mężczyznę, z którym dzielisz w chwili obecnej łoże. Podczas licznych libacji alkoholowych, twój mąż nabawił się pokaźniej liczby osób, które nie życzą mu najlepiej. A i tak ta lista była całkiem spora od momentu jego urodzenia, zaczynając na jego wuju kończąc na Draconie.
            Harry wplątał się w tarapaty a twój wypadek był ostrzeżeniem dla niego, że ludzie, z którymi zadarł wcale się nie bawią – moja postać lekko zamigała i zrobiła się jakby bledsza, a światło, które wynikało z mojej osoby po prostu osłabło – Oh, starsznie dużo kosztuje mnie ta rozmowa, czym też będzie kosztowała ciebie. Nie zdziw się jak rano będziesz się czuła jakby ktoś potrącił cię samochodem czy jakbyś ponownie spadła z miotły z wysokości sześciu metrów. – Mój hologram znów zamigotał – Proszę cię abyś była ostrożna, w życiu jak i do Harry’ego. Uważaj też, z kim będziesz rozmawiać, bo nie zawsze ludzie, którzy ci się będą przedstawiać, jako pewnie osoby faktycznie nimi będą. Pracuj nad tym, aby odblokować to zaklęcie, to również sporo cię będzie kosztować, ale uwierz mi, że wtedy wszystko zrozumiesz. Pracuj z Blaisem i sama w domu, nie ufaj na razie nikomu oprócz niego czy Hermiony. Będę się u ciebie pojawiać podczas snu, bo wtedy zaklęcie jest słabsze, jednak nadal to bardzo potężna czarna magia. Mam nadzieję, że następnym razem nasza rozmowa będzie dłuższa – Moje odbicie czy też dusza? Znowu zamigotało i tym razem zniknęło całkowicie pozostawiając mnie w tym ciemnym, nieprzyjemnym korytarzu mojego umysłu. Uczucie strachu, jakie mnie ogarnęło było tak silne, że wybudziłam się z krzykiem z snu i czułam jak łzy spływają mi po policzkach.
            -Ciii kochanie, to tylko sen. Straszny sen, spokojnie. Jesteś ze mną, jesteś bezpieczna – Dobiegł mnie ciepły głos Harry’ego, który przytulał mnie do siebie, nie przestając mnie uspokajać, gdy ja dalej płakałam, bo wiedziałam, że to wszystko, co mówi to kłamstwo….

4 komentarze:

  1. Świetne, wspaniałe, fenomenalne! Wprost brak mi słów! Czekam tylko, aż rozwiniesz to bardziej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym tygodniu pojawi sie napewno, niestety ale mam mega duzo nauki w szkole i najzwyczajniej w świecie nie mam czasu czegoś napisać :( ale w piątek przysiądę i napisze na zapas, także nie porzuciłam bloga i mam zamiar dalej pisać :)
    Pozdrawiam,
    Marna ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy