wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział Pierwszy

Witam
Nowy blog, nowe postanowienia, nowa historia... Eh zobaczymy jak to wszytko wyjdzie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z rozdziałem pierwszym oraz do ważnego śledzenia Utraty Pamięci :)



I chy­ba tyl­ko ut­ra­ta pa­mięci byłaby w sta­nie wyrzu­cić Cię z mo­jego umysłu. Oba­wiam się jed­nak, że gdy­bym Cię zo­baczyła nie wiedząc, na­wet kim jes­teś, ser­ce zaczęłoby szyb­ciej bić, dając znak, że jes­teś dla mnie kimś ważnym.

~*~


-Mam już tego dość! Rozumiesz?! – Krzyczałam na całe gardło – Mam dość tego, że pieprzysz Parkinson za moimi plecami! Niby taki kochający mężulek, gówno prawda. Chłopiec, który przeżył i ocalił świat? Ha! Ciekawe, kiedy zawsze Cię wszyscy wyręczali ty pieprzony dupku. Nic się nie liczy oprócz ciebie i twoich czterech liter! – Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami, szybko poszłam w stronę schodów, aby zejść na dół i wyjść z tego domu. Z domu, który dzieliłam ze zdrajcą. Z człowiekiem, dla którego znaczyłam tyle, co piasek na Saharze. – Potter! – Krzyknęłam, choć nie uzyskałam odpowiedzi wiedziałam, że mnie usłyszał – Jutro składam do sądu papiery rozwodowe.
            Na tym skończyłam, wzięłam swoją dużą walizkę i poszłam do samochodu, kiedy już wsiadałam spojrzałam się na okno naszej sypialni, stał tam i obserwował, każdy mój ruch. Miał trochę smętny wyraz twarzy i może mi się tylko wydawało, ale chyba płakał. W innych okolicznościach pewnie uśmiechnęłabym się i mu pomachała, teraz jedynie pokazałam mu środkowy palec. Ruszyłam z piskiem opon i pojechałam przed siebie, nie wiedząc gdzie ani po co. W końcu dotarłam na stację benzynową gdzie kupiłam paczkę papierosów oraz dwie butelki wina, zanim wsiadłam do swojego Audi zadzwoniłam jeszcze do Hermiony.
            -Będę za 15 minut, chcesz coś ze stacji benzynowej? – Powiedziałam, zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć. Po kilku sekundach ciszy, odezwał się w słuchawce ciepły i lekko zniekształcony głos mojej przyjaciółki.
-Wino pewnie już kupiłaś, kup więcej papierosów i może jakąś szkocką. – I się rozłączyła. Za to ją kochałam nie pytała, dlaczego po prostu czekała aż przyjadę i jej wszystko opowiem. Wróciłam się na stację i kupiłam jeszcze cztery paczki papierosów oraz trzy butelki szkockiej, „Bo przecież Hermiona lubi”.
            Średniej wielkości dom ukazał się moim oczom niedługo po opuszczeniu stacji, drewniane deski pomalowane na biało, przypominały o tych wszystkich dobrych chwilach w nim spędzonych w objęciach Pottera, mając przy sobie przyjaciółkę oraz ukochanego brata. Czarny dach, który teraz idealnie pasował do mojego humoru, wraz z coraz dłuższym wpatrywaniem się w niego docierało do mnie w jak wielkim kłamstwie żyłam. Dlaczego człowiek, którego tak mocno kochałam okazał się być taką świnią? Przecież miał być moim „księciem z bajki”, o którym marzy tyle mugolskich dziewczynek. Potrząsnęłam głową, aby odpędzić od siebie natłok tych wszystkich myśli. Wyciągnęłam papierosa i odpaliłam go, łamiąc swoją świętą zasadę nie palenia w samochodzie. Otworzyłam jedynie okno żeby się nie zadusić od dymu tytoniowego. Spojrzałam na huśtawki, które stały po lewo od wejścia do domu i od razu zobaczyłam scenę, kiedy Harry bujał mnie jak najwyżej, abym dosięgnęła gwiazd. Nawet teraz po tylu latach usłyszałam swój śmiech, kiedy spadłam z owej huśtawki przygniatając mojego ukochanego do ziemi. To było tak silne wspomnienie, że nawet teraz wydawało mi się, że poczułam smak i delikatny dotyk jego ciepłych warg. To jak pachniał, ten jego cudowny piżmowy zapach oraz ten przyjemny dreszcz przechodzący moje ciało, kiedy mnie dotykał. Samotna łza spłynęła po moim policzku, zostawiając za sobą czarną smugę. Świadomość, że tego nie będzie bolała chyba najbardziej, nie wiem nawet czy nie mocniej od jego zdrady, o której bym się nie dowiedziała gdyby nie ta cholerna czerwona, koronkowa bielizna, która nie mogła być moją, bo nie mam w zwyczaju nosić rzeczy dla kurew. Od razu wiedziałam, że to jej. Nie wiem, dlaczego po prostu wiedziałam, że to Parkinson. Później zaczęłam kojarzyć fakty Harry coraz częściej zostawał dłużej w pracy, mniej rozmawialiśmy, przestaliśmy się całkowicie kochać, dotykać czy pożądać. Nie myślałam, że moja bajka tak szybko się skończy a zacznie się koszmar, Merlinie! Byliśmy tacy zakochani… Nie rozumiem, co się stało.
            Wyszłam z samochodu i udałam się do drzwi, niosąc siatkę alkoholu, jaki zakupiłam. Doszłam do drzwi i już chciałam dzwonić dzwonkiem, kiedy się otworzyły. Zobaczyłam swoją przyjaciółkę, uśmiechnęła się do mnie i zabrała ode mnie siatkę przytulając mnie mocno.
-Pomóc Ci coś jeszcze wnieść? – Zapytała patrząc na mnie tymi swoimi brązowymi oczami, kilka kosmyków wymknęło się z ciasnego koka i teraz otulało twarz Hermiony.
-Nie, wszystko już zabrałam jutro mam mecz. – Uśmiechnęłam się do niej i weszłam do środka, udałam się do kuchni gdzie usiadłam przy sporym drewnianym stole. Rozejrzałam się wokół, wszędzie były zdjęcia jej i Rona, trochę moich, rodziców, całej rodziny w tym i Pottera. Coś czuję, że nigdy się od niego nie uwolnię i chyba tylko utrata pamięci by mi pomogła. Hermiona usiadła obok mnie, wcześniej wyjmując kieliszki do wina. Schowała większość trunków do lodówki, wyjmując tylko Carlo Rossi i nalewając nam po całym kieliszku zapytała
- Co się stało?
- Czemu cokolwiek miało się stać? Już nie mogę wpaść do przyjaciółki napić się wina? – Powiedziałam puszczając jej oczko, jednocześnie biorąc kieliszek – Twoje zdrowie! – Przyłożyłam naczynie do ust i wypiłam wszystko za jednym razem, kiedy odstawiłam na stół kieliszek moja towarzyszka nalała mi jeszcze, uśmiechając się do mnie pobłażliwie. Wtedy spojrzałam w jej oczy i zobaczyłam coś, czego nie widziałam od czasów wojny z Voldemortem. Strach i zmartwienie. Bała się, że coś mi jest albo Harry’emu.
- Ok. Możesz do mnie przyjechać napić się wina, ale nie przywieźć pięć butelek alkoholu i na dodatek wypić duszkiem pierwszy kieliszek. Więc pytam jeszcze raz – Złapała mnie za rękę, czym przyciągnęła moją uwagę, spojrzała mi głęboko w oczy i dokończyła. – Co się stało?
Po chwili ciszy, która wprowadziła lekką nutę dramatyzmu, powiedziałam z goryczą w głosie
- Harry mnie zdradza – Przez twarz Hermiony w ciągu kilku minut przeleciało tyle uczuć, że jestem ciekawa jak ona to zniosła. Najpierw pokazało się niedowierzanie, potem złość, smutek, zastanowienie aż w końcu z siebie wydusiła kilka słów, kiedy ja opróżniałam kolejną lampkę.
-Jak to? Jesteś pewna? Z kim? Jak to w ogóle możliwe?!
- Ha. Sama sobie zadaje to pytanie. Z kim? – Zaśmiałam się z drwiną – Z Parkinson.
            Mionie aż z wrażenia otworzyła się buzia, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć dodałam – Tak z tą kurwą, Pansy. Właśnie z nią! Rozumiesz?! To mnie tak cholernie boli, że taka osoba jak ona zdołała uwieść Harry’ego, że nie wiem czy jestem głównie zraniona czy po prostu załamana.
Moja przyjaciółka nic nie odpowiedziała, za to wypiła zawartość swojego kieliszka i to podwójnie, teraz nalewając już sobie i mi trzecią kolejkę. Wyciągnęłam paczkę papierosów i poczęstowałam Hermi, wzięła jednego papierosa i podpaliła go zapaliczką, którą również dostała ode mnie. Co ciekawe Harry mi kupił tą zapaliczkę na rocznicę mojego rzucenia papierosów. Paradoksalne trochę.
-A to zdzira jedna. Ale, że on cię zdradził? Nie powiedziałabym nigdy, że Harry Potter mógłby to zrobić, jeszcze nie tak dawno był wpatrzony w ciebie jak w obrazek, a tu proszę! Skurwiel. – Powiedziała, po czym upiła sporą ilość trunku, ja uczyniłam to samo. Jak otworzyłyśmy trzecią butelkę i to szkockiej, to nasze tematy stały się rozległe, dotychczas ograniczały się do jego zdrady, teraz zaczęłyśmy szukać powodów oraz zaniedbań z mojej i jego strony.
- Może ja po prostu byłam złą żoną? Może nie poświęcałam mu dostatecznie wiele czasu? – Rozmyślałam nad przyczyną jego zachowania, podczas gdy Hermiona nalewała sobie kolejną kolejkę.
-Powiem Ci szczerze kochana, że to nie jest Twoja wina! Kochasz go nad życie od pierwszej klasy w Hogwarcie! On jest debilem i idiotą skoro nie potrafi tego docenić.
-A może to, dlatego że tak często nie ma mnie w domu? Jeżdżę na turnieje i nie miałam czasu dla niego, nie dziwię się, że zaczął kogoś sobie szukać na boku. No, ale kurwa! Żeby Parkinson wybrać? Ja nie wiem on ślepy czy głupi?- Żachnęłam się i ułożyłam wygodnie na kanapie, za to Miona usiadła czy też raczej położyła się na dywanie.
-Kochana zdesperowany facet szuka łatwych łupów, nic na to nie poradzisz. Co masz zamiar zrobić z tą sytuacją?
-Jak to co?! – Krzyknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej – Rozwiodę się z nim! – Po tych słowach się położyłam i zamknęłam oczy, powoli wchodząc do krainy Morfeusza, w której szukałam ukojenia.

7 komentarzy:

  1. Ciekawe opowiadanie ;)
    Pozdrawiam :)
    http://lovett-lov.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, dziwnie. Mnie opowiadanie nie zachęciło pod względem emocji i opisów, musisz nad tym popracować

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodobał mi ię rozdział 1, ale gdzie rozdział 2? :(
    Napisz coś!

    Dodaję do obserwowanych i czekam! :D

    Pozdrawiam,
    W.

    [przeklete-dusze]

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba :D
    Super rozdział, życzę weny i czekam na next :*
    ~Kate

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię Drinny, więc postanowiałam przeczytać.
    Nie za bardzo podoba mi się fakt, że bohaterowie są dorośli, ale ok, może być też ciekawe.
    Oczywiście Harry musi być tym złym, gdyby było to Dramione, to Ron byłby zdradzał Hermionę. Dlaczego nie inny powód?
    Mimo wszystko spodobało mi się i będę czytać dalej :)
    http://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie moja droga, to opowiadanie nie jest o zdradzie Pottera. Dlaczego takie a nie inne decyzje podjęłam to wyjdzie podczas czytania o ile uda mi się to na napisać.
      Miło z twojej strony :) vede informować o nowych rozdziałach :)
      Pozdrawiam,
      Marna

      Usuń

Obserwatorzy